Liverpool FC - LFC - LFCPoland.com - serwis tworzony z pasji!

Dekada na zdjęciach: 2006-2009


Za nami wspaniała dekada - smutki, radości, rozczarowania, to wszystko już za nami. Przeżyjmy to jeszcze raz oglądając pamiątkowe zdjęcia.

2006: Xabi Alonso denerwuje swoich kolegów ambitnym strzałem z połowy boiska


2006: Drugie wejście


2006: Jak dojechac do finału...


2006: Liverpool wygrywa FA Cup w rzutach karnych


2006: Nasz kapitan z pucharem w szatni Millennium Stadium


2007: The Kop prezentuje plakat na meczu z Arsenale przedstawiający walkę o sprawiedliwośc dla 96


2007: Craig Bellamy strzela bramkę na Camp Nou


2007: Nowi właściciele klubu


2007: Rafa siedzi, niczym Budda, podczas rzutów karnych w półfinale Champions League


2007: Rozpacz w Atenach


2007: Nowy rekord transferowy celebruje zdobytą bramkę z Chelsea


2009: Najlepsza wyjazdowa wygrana Liverpoolu ;)


2009: Fani oddali hołd 96Heysel


2009: Legenda mówi "Do zobaczenia"


2009: Wielki powrót

Źródło: lfc.tv
Dla LFCPoland.com

Myśli nie podlegają osądowi



Idąc ciemną uliczką widzę gościa z kapturem, krzyczy: „Ja pie***lę! To ten sku***el!”. Uciekam. Włosy mieszają się z uczuciami, a ja sam wylewam kolejne krople potu na ciemny chodnik zalany smutkiem tutejszych ludzi. Nie martwcie się, to tylko Polska.

1)      Szkoda, że wszystkie zachowania kibiców np. Wisła – Cracovia przenoszą się na np. Liverpool – Manchester, choć kibice tak naprawdę nie mają pojęcia co dzieje się w Anglii i porównują kulturę angielskich kibiców do polskich;
2)      Szkoda, że kibicowanie the Reds to zdanie niektórych wiara, ale porównują ją do wiary polskich pseudokibiców – „Mój ziomek nie lubi Chelsea, to ja ich też nie lubię”;
3)      Szkoda, że zaniżamy swój poziom kultury;
4)      Szkoda, że nie jesteśmy tolerancyjni;
5)      Szkoda, że zachowujemy się, jak pierwotny lud.

Nie, to nie kolejna lekcja z serii „Dobre wychowanie kluczem do sukcesu”, a potwierdzenie słów faktycznych kibiców Liverpoolu. Pozwolę sobie przytoczyć słowa kibica the Reds, który na co dzień chodzi po czerwonych scieżkach (wywiad z nim możecie przeczytać pod tym linkiem: http://lfcpoland.com/news/wywiad-z-kibicem-liverpoolu-443):

„Jak kazdy wie, kibice The Reds nie przepadaja zbytnio za fanami Man United. Kazdy w Liverpoolu uwaza ich za pyszalkow, zbyt pewnych siebie, chelpiacych sie sukcesami klubu. Wiadomo, ze MU ostatnimi czasy jest mocny, wiec nalezy szanowac rywala i jego sukcesy, jak rowniez historie. Niestety, fani MU tego nie robia. Nasmiewaja sie ze Scouserow, podczas kilku wczesniejszych meczow pomiedzy LFC a MU mozna bylo uslyszec piosenki na temat Hillsborough i Heysel, jak to Scouserzy sa mordercami (szczegolnie za Heysel). Nasi kibice nie pozostawali dluzni, spiewajac nieprzyzwoite piosenki na temat katastrofy Busby Babes. Nienawisc jest podsycana takze przez samych pilkarzy pokroju np., Garego Nevilla. Ogolnie rzecz biorac kibice Reds wola dopingowac sasiadow zza miedzy podczas spotkan MU z Evertonem. Jak jest odwrotnie, to szczerze nie mam pojecia. Spotkalem tylko kilku kibicow MU na swojej drodze i wyjatkowo trafialem na jednostki, ktore szanuja tradycje LFC i nasza historie. Wiadomo, ze przy bezposrednich spotkaniach kazdy o tym zapomina, lecz wzajemny szacunek jest potrzebny dla zdrowej i co najwazniejsze, bezpiecznej rywalizacji.”

Wynika tam z tych słów jednoznaczna teza: Każdy kibic the Reds czuje nienawiść do MU, ale obydwoje darzą się szacunkiem. Przykre jest to, że teza ta nie zawsze się sprawdza, co możemy potwierdzic wydarzeniami np. wyśmiewanie za Heysel. Zastanówmy się, jak to jest. Czy jeśli jeden nie zacznie krzyczec „JP na 100%”, to reszta naśladuje go? Tak właśnie jest i taki system sprawdza również się na stadionach oraz w środowisku piłki nożnej. Tak, to jest przykre, ale żyjemy w takim świecie i nie zmienimy go. Jedynym ratunkiem jest pamiętanie o kibicach z szacunkiem dla drugiej osoby, bez względu na „wyznanie”, bo takowi istnieją i należy z nich czerpać przykład.

The Reds w bordowej kałuży krwi?

Odmierzam milimetry soku, który jeszcze pozostał na moim biurku. Wsysam ostatnie krople krwi, która wydobywa się z mych warg (nie ma się z czego cieszyć). Tym razem się uda!

Udało się. Zaraz, zaraz. WTF?!




 Błąd? – to jedyne słowo, które narzuca się po przeczytaniu wyniku tego meczu. Na domiar złego (dobrego) Ajax będzie grac w Lidze Europejskiej z Juventusem Turyn, który fatalnie radzi sobie w ostatnich tygodniach. Szkoda tylko, że Ajax rozgromił trzecioligowca J. Ironman na słuchawkach i myślimy panowie, myślimy.

Mało porusza się ostatnio temat Ligi Europejskiej, ponieważ zostaje ona w cieniu  elitarnej Champions League. A naprawdę warto choć na chwilę poruszyć ten temat, bo ta liga może być naprawdę bardzo ciekawa i nie z powodu obecności w niej the Reds.

Jaki byłby najlepszy przeciwnik dla Liverpoolu? To pytanie zadają sobie WSZYSCY fani owego klubu. Na pewno odpadają: Fulham (kapitalna postawa w Premier League, nie możemy patrzeć tylko na wygraną z ManUtd),  Hamburger, Valencia, Atletico i  jeszcze można wymienić z dwa. Ostatnie dwa kluby, które wymieniłem przeżywają lekki kryzys, ale powoli z niego wychodzą, a Liga Europejska może być dla nich doskonałą promocją.

Moim zdaniem Unirea jest na obecną chwilę godnym przeciwnikiem dla Liverpoolu, lecz gra bardzo ambitnie i to może zniszczyć drużynę z Anfield Road (szczególnie przy tak słabej defensywie).. Oczywiście nie trudno pokazać faworyta w tym meczu. Większość osób uważa, że liga rumuńska jest bardzo łatwa, ale nie mają racji.

A na dole umarli leżący w kałużach bordowej, zaschłej krwi. Czy pośród niej znajdą się również piłkarze Liverpoolu? Choćby nawet się nawet znaleźli, to będą niewidoczni w swych czerwonych koszulkach, a Rafa pozostanie bezkarny.