Idąc ciemną uliczką widzę gościa z kapturem, krzyczy: „Ja pie***lę! To ten sku***el!”. Uciekam. Włosy mieszają się z uczuciami, a ja sam wylewam kolejne krople potu na ciemny chodnik zalany smutkiem tutejszych ludzi. Nie martwcie się, to tylko Polska.
1) Szkoda, że wszystkie zachowania kibiców np. Wisła – Cracovia przenoszą się na np. Liverpool – Manchester, choć kibice tak naprawdę nie mają pojęcia co dzieje się w Anglii i porównują kulturę angielskich kibiców do polskich;
2) Szkoda, że kibicowanie the Reds to zdanie niektórych wiara, ale porównują ją do wiary polskich pseudokibiców – „Mój ziomek nie lubi Chelsea, to ja ich też nie lubię”;
3) Szkoda, że zaniżamy swój poziom kultury;
4) Szkoda, że nie jesteśmy tolerancyjni;
5) Szkoda, że zachowujemy się, jak pierwotny lud.
Nie, to nie kolejna lekcja z serii „Dobre wychowanie kluczem do sukcesu”, a potwierdzenie słów faktycznych kibiców Liverpoolu. Pozwolę sobie przytoczyć słowa kibica the Reds, który na co dzień chodzi po czerwonych scieżkach (wywiad z nim możecie przeczytać pod tym linkiem:
http://lfcpoland.com/news/wywiad-z-kibicem-liverpoolu-443):
„Jak kazdy wie, kibice The Reds nie przepadaja zbytnio za fanami Man United. Kazdy w Liverpoolu uwaza ich za pyszalkow, zbyt pewnych siebie, chelpiacych sie sukcesami klubu. Wiadomo, ze MU ostatnimi czasy jest mocny, wiec nalezy szanowac rywala i jego sukcesy, jak rowniez historie. Niestety, fani MU tego nie robia. Nasmiewaja sie ze Scouserow, podczas kilku wczesniejszych meczow pomiedzy LFC a MU mozna bylo uslyszec piosenki na temat Hillsborough i Heysel, jak to Scouserzy sa mordercami (szczegolnie za Heysel). Nasi kibice nie pozostawali dluzni, spiewajac nieprzyzwoite piosenki na temat katastrofy Busby Babes. Nienawisc jest podsycana takze przez samych pilkarzy pokroju np., Garego Nevilla. Ogolnie rzecz biorac kibice Reds wola dopingowac sasiadow zza miedzy podczas spotkan MU z Evertonem. Jak jest odwrotnie, to szczerze nie mam pojecia. Spotkalem tylko kilku kibicow MU na swojej drodze i wyjatkowo trafialem na jednostki, ktore szanuja tradycje LFC i nasza historie. Wiadomo, ze przy bezposrednich spotkaniach kazdy o tym zapomina, lecz wzajemny szacunek jest potrzebny dla zdrowej i co najwazniejsze, bezpiecznej rywalizacji.”
Wynika tam z tych słów jednoznaczna teza: Każdy kibic the Reds czuje nienawiść do MU, ale obydwoje darzą się szacunkiem. Przykre jest to, że teza ta nie zawsze się sprawdza, co możemy potwierdzic wydarzeniami np. wyśmiewanie za Heysel. Zastanówmy się, jak to jest. Czy jeśli jeden nie zacznie krzyczec „JP na 100%”, to reszta naśladuje go? Tak właśnie jest i taki system sprawdza również się na stadionach oraz w środowisku piłki nożnej. Tak, to jest przykre, ale żyjemy w takim świecie i nie zmienimy go. Jedynym ratunkiem jest pamiętanie o kibicach z szacunkiem dla drugiej osoby, bez względu na „wyznanie”, bo takowi istnieją i należy z nich czerpać przykład.